First day in mountain
Ferie w moim przypadku ledwo się zaczeły a ja już zdążyłam wyszaleć się troszku na stoku. Wróciłam niedawno z Karpacza i tak naprawdę wszystko zaczeło mnie naraz boleć. Godziny spędzone na desce dopiero po ściągnięciu całego sprzętu dają się we znaki. Zawiodłam się na pogodzie, pierwszy raz spotkałam się z brakiem śniegu w górach. Cały miniony weekend był wspaniały, można powiedzieć że takie przedłużone Walentynki spędzone z wyjątkową osobą <3 Cieszę się że Marek zaraził mnie miłością do sportów zimowych ponieważ w innym razie spędziłabym ferie nudząc się w mieście.
Po dzisiejszym dniu przyda mi się długi prysznic i wielogodzinny sen, co przy moich siostrzeńcach prawie niemożliwe. Najbliższe dni nie miną bez nauki i obowiązków jednak na horyzoncie widać już kilka przyjemności i atrakcyjnych pomysłów by nie wiało zbytnią nudą.
A Wy jak spędzacie ferie? :)
Żałuję, że nie umiem jeździć ani na nartach, ani na snowboardzie.
OdpowiedzUsuńJa w Szklarskiej wzięłam pierwsze lekcje deski i właśnie cierpię z powodu kolana..... choć mam wrażenie, że to raczej nie od treningu.....
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że umiesz jeździć - póki co dla mnie to początki (i oby nie koniec :))
Kurde, ale Ci fajnie! Zawsze chciałam nauczyć się jeździć na snowboardzie :)
OdpowiedzUsuńsuper:D też bym sobie pojeździła:D
OdpowiedzUsuńTydzień temu wróciłam z Karpacza i też nie było śniegu, na szczęście na stokach chociaż leżał, co prawda sztuczny ale jeździć się dało.
OdpowiedzUsuńBył to mój pierwszy raz w zyciu na nartach a za rok spróbuję z deską ;)
też chciałabym w końcu iść na stok:(
OdpowiedzUsuńAleż Ci zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńale faaajnie masz! nigdy nie jeździłam na nartach :(
OdpowiedzUsuń